Opublikowano: 12.10.2013 w Blog

Śpieszymy się, gnamy, biegniemy. Świat wokół nas mknie w coraz bardziej zawrotnym tempie, a my, chcąc nie chcąc, poddajemy się temu wartkiemu nurtowi. Żyjemy szybciej, ale czy szczęśliwiej?

Może tak, mniej więcej, wygląda Twój dzień: wstajesz rano, w pośpiechu zjadasz śniadanie (albo i nie), potem przeprawa przez miasto do pracy - oby szybciej, żeby zdążyć na czas. W pracy mnóstwo zadań, spotkań, maili, telefonów - szybko, szybko, przecież musisz ze wszystkim się wyrobić! Po powrocie do domu szybki obiad, szybka rozmowa z bliskimi, szybka rozrywka, szybki prysznic i do łóżka - pora spać.

Przyjrzyj się temu, jak żyjesz. W jakim tempie mijają Ci kolejne dni?
Jak to tempo wpływa na Ciebie - Twoje ciało, samopoczucie, poziom energii?

Z własnego doświadczenia wiem, jak potrzebne jest wyhamowywanie w codziennym pędzie. Jak cenna jest, dłuższa bądź krótsza, chwila zatrzymania. Chwila, która z czasem może się zamienić się w generalne zwolnienie tempa całego życia.

Ale po co zwalniać? O tym mogłabym wiele pisać... Chociażby po to, żeby znaleźć czas na spokojną rozmowę z bliskimi, na spacer po łące, na przygotowanie zdrowego, pożywnego posiłku, a potem delektowanie się jego smakiem. Po to, żeby prawdziwie odpocząć, robić rzeczy, które sprawiają nam przyjemność, zauważyć, jak zmieniają się pory roku i ludzie wokół nas.
Wreszcie po to, żeby prawdziwie spotkać się z samą sobą, smakować pojedyncze chwile i żyć, a nie mknąć przez życie.

Szybciej, ale czy szczęśliwiej?
Na to pytanie każdy z nas musi znaleźć swoją własną odpowiedź.